Coraz więcej osób trafia do Kancelarii Kalata z pytaniami, czy zmuszenie ich do przejścia na samozatrudnienie jest zgodne z prawem oraz jakie konsekwencje wiążą się z podpisaniem umowy B2B w miejsce dotychczasowego etatu. Problem jest realny, zwłaszcza w branżach takich jak IT, marketing, e-commerce czy transport, gdzie przymuszanie do przechodzenia na działalność gospodarczą bywa praktyką rynkową ukrytą pod hasłem „optymalizacji kosztów”.
Warto przypomnieć, że według art. 22 § 1 Kodeksu pracy, jeśli sposób wykonywania pracy wskazuje na podporządkowanie służbowe (stałe miejsce, czas pracy, nadzór przełożonego), to niezależnie od nazwy zawartej umowy mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, a nie z rzeczywistym świadczeniem usług w ramach działalności gospodarczej.
Dr Katarzyna Kalata zwraca uwagę, że osoby wypychane na B2B tracą prawo do płatnego urlopu, ochrony przed zwolnieniem czy prawa do zasiłku chorobowego, co często powoduje długotrwałą frustrację i brak bezpieczeństwa socjalnego, a w perspektywie przekłada się na bardzo niskie emerytury. Jednocześnie dla wielu przedsiębiorców samozatrudnienie stanowi wygodny sposób ograniczenia kosztów i przerzucenia ryzyka choroby lub braku zleceń na pracownika, który formalnie staje się „przedsiębiorcą”.
„Fikcyjne B2B to często oszczędność tu i teraz, ale emerytalna katastrofa w przyszłości. I to nie tylko problem jednostek, bo to bomba z opóźnionym zapłonem dla całego systemu ubezpieczeń społecznych” – wskazuje dr Katarzyna Kalata.
ZUS ma prawo weryfikować sytuacje, w których samozatrudnienie jest faktycznie stosunkiem pracy, i żądać zapłaty zaległych składek wraz z odsetkami. Pracownik może dochodzić roszczeń o przywrócenie stosunku pracy, ekwiwalent za urlop oraz świadczenia wynikające z Kodeksu pracy, jeśli warunki współpracy wskazują na faktyczne podporządkowanie i pracę w warunkach typowych dla stosunku pracy.
W praktyce kancelarii często pojawiają się osoby, które pomimo zmiany formy zatrudnienia, nadal wykonują te same obowiązki, w tych samych godzinach i miejscu, pod nadzorem tego samego przełożonego. Zmienia się jedynie sposób rozliczania wynagrodzenia oraz brak gwarancji stabilności zatrudnienia. Takie osoby, pomimo formalnie podpisanej umowy B2B, mogą być uznane za pracowników, jeśli sposób wykonywania pracy odpowiada definicji stosunku pracy zawartej w przepisach prawa.
Osoby wypychane na samozatrudnienie często nie zdają sobie sprawy, że konsekwencje takiej zmiany obejmują nie tylko brak prawa do urlopu i świadczeń chorobowych, ale również brak ochrony przed zwolnieniem oraz przeniesienie pełnej odpowiedzialności za rozliczenia z ZUS i urzędem skarbowym na pracownika. W przypadku choroby czy ciąży osoba na B2B może pozostać bez jakiegokolwiek zabezpieczenia finansowego, jeśli nie opłaca dodatkowego dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, a w przypadku przerwy w pracy – nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia.
W szerszej perspektywie problem fikcyjnego samozatrudnienia negatywnie wpływa również na system ubezpieczeń społecznych, ponieważ osoby korzystające z niskich podstaw wymiaru składek odprowadzają minimalne składki, co przekłada się na niskie emerytury w przyszłości i osłabienie stabilności finansowej systemu. Dodatkowo, stosowanie pozornego B2B jest także formą nieuczciwej konkurencji wobec przedsiębiorców, którzy przestrzegają zasad prawa pracy i ponoszą pełne koszty zatrudnienia pracowników.
Z całością artykułu mogą się Państwo zapoznać pod tym linkiem.